Śmierć w grach wyobraźni
Każda
przygoda musi się kiedyś skończyć. W tym wypadku nie ma wyjątków. Nieuniknione
jest więc umieranie bohaterów.
NIE
LUBIĘ, TO ZABIJĘ…
Herosi
polec mogą na wiele sposobów, jednak żaden z nich nie powinien być narzucony
przez mistrza gry. Podczas prowadzenia rozgrywki, staraj się bardziej kierować
wynikami na kościach. Wielu MG upatruje sobie w uśmiercaniu bohaterów łatwy
sposób na pozbycie się, nieodpowiadającej im postaciom. Osobiście o wiele
bardziej cenię sobie dialog. Często wystarczy porozmawiać (czasem na osobności)
z graczem i pokazać mu swoje stanowisko.
CRITICAL
HIT
Mimo
wyniku rzutu to mistrz gry ZAWSZE posiada ostatnie słowo. Gdy gracze nie
widzieli wyniku możesz go zwyczajnie zmienić, pozostawiając bohatera przy
życiu. Sądzę jednak, że nie jest to profesjonalne. Prowadzący może jednak
wykorzystać śmierć herosa na wiele sposobów. Między innymi:
Dać
wypowiedzieć dla gracza ostatnie słowa danej postaci. Jest to ciekawy i często
praktykowany pomysł, który ma szanse poruszyć twoich przyjaciół i zaangażować
ich bardziej w rozgrywkę.
Możesz
porozmawiać z graczem na osobności i za jego zgodą, zamiast zabić bohatera
umieścić go w pewnej lokacji, jako bohatera niezależnego.
Ewentualnie
po przedstawieniu sytuacji gracza (na osobności), zaproponować mu współpracę.
Polegałaby ona na wykorzystaniu jego postaci. Która miałaby, na przykład,
zwodzić graczy, lub pozbawić swoich kompanów cennych przedmiotów. W zamian
osobnik mający stracić życie, otrzyma kolejną szansę.
KONSEKWENCJE
Śmierć,
a raczej jej uniknięcie nie powinno pozostać bez konsekwencji. Mistrz gry ma tu
całkowitą dowolność w wyborze skutków. Jednak powinien, szanować graczy jak i
ich pracę, którą włożyli w daną postać.
Mój, na szczęście już były, MG podchodził do śmierci w zasadzie jak będzie to będzie. Kampania przemyślana w zasadzie chyba tylko pobieżnie. W skrócie, Neuroshima, mieliśmy eskortować pociąg Apallachy -> Nowy Jork. Po drodze zdarzało się dużo różnych rzeczy. W połowie drogi, tylko ja byłem żywym, który dostał questa, a reszta całkowitym przypadkiem, dostawała się do drużyny... Zazwyczaj nie było to w ogóle logiczne. Nie jakim sposobem grałem u niego prawie dwa lata. I chuj, że myślałeś nad postacią prawie dwa tygodnie, jakieś powiedzonka, zachowania, karta postaci podpieszczona tak, że każdy punkcik odpowiada umiejętnościom z historii postaci. Po prostu dostajesz w głowę i giniesz po pierwszej sesji...
OdpowiedzUsuńBrak poszanowania pracy Graczy :/ Nie tylko MG pracuje przecież podczas rozgrywek. Smutne jest to, że nie każdy Bajarz potrafi docenić pracę, jaką włożyli jego przyjaciele w swoją postać. Współczuję...
Usuń