Kula Rozpaczy cz2
Kompania, wyruszyła z tawerny. Minęło już 5 dni. Karczmarz mówił, że szlak prowadzący do Miranoth jest długi i trudny. Jednak żaden z bohaterów nie potraktował go poważnie. Zbliżał się wieczór, na szczęście śmiałkowie dostrzegli zejście z traktu prowadzące do specjalnie przygotowanego miejsca na ognisko. Gdy podeszli bliżej, stos się już palił, a przy nim siedział samotny mężczyzna. Skiną ręka na znak przywitania, jednak nie odezwał się. Persona pod szerokim kapeluszem skrywała kasztanowe włosy. Herosi padli na ziemię i dojedli spokojnie resztki swoich zapasów. Gdy Toomir uświadomił sobie, że nie zostało mu nic do zjedzenia odezwał się do nieznajomego. Mała rozmowa przeistoczyła się w długą gadaninę. Czarodziej, bo nim właśnie okazał się być nowy towarzysz, opowiedział im o swoich zdolnościach kontroli nad metalami, i swoją historię. Była ona krótka, ponieważ jakiś czas temu stracił on pamięć w wyniku wypadku.Rano postanowili, że wszyscy razem dotrą do miasta, a tam zobaczy się, co nastąpi dalej. Mag uznał, że spotkanie właśnie tej grupy podróżników było mu pisane, i że to właśnie dzięki ich pomocy może odzyskać pamięć.
Ruszyli przed siebie, i tak jak się spodziewali mury miasta pojawiły się na horyzoncie już przed południem. Gdy byli już rzut kamieniem od bramy, pewien człowiek podbiegł do bohaterów i wręczył Toomirowi list. Powiedział tylko, że długo go szukał i że wiadomość jest od wuja, po czym uciekł.
Krasnolud odchrząkną i przeczytał.
“Drogi Toomirze
Dawno żeśmy się nie widzieli. Jakiś czas temu mój kuzyn, a twój przyjaciel Tornvarld odwiedził mnie i wzięło nas na wspominki. Przybądź do mnie do domu jak najprędzej, będę cię oczekiwał. Mam także ważną sprawę do obgadania, ale to na miejscu. Naprawdę pilne.
Twój wuj Snorri”
Kompania znała wuja Van Der Valda z opowieści. Więc prawie natychmiast zmienili kierunek, jednak brak zapasów wygrał i herosi udali się do miasta. Wieczór w karczmie był przyjemny, brygada wyszalała się, uzupełniła prowiant i popiła trochę. Jednak Toomir był przygnębiony całą sytuacją, nie pił i nie bawił się, a to nie zdarzało się na co dzień.
Po umiarkowanie krótkiej podróży. Na dużej polanie, przed nimi, ukazało się kilka budynków, jednak nie przypominały one tego, co zostawił tutaj Toomir. Młyn był zepsuty, dawno nieużywany. Dom doszczętnie spalony, jednak ostałą się główna kwatera. Lambert w oknie największego gmachu dostrzegł ruch. Przestrzegł przyjaciół, aby uważali. Powoli weszli do domu. Przed nimi ukazał się ogromny salon. Stół ciągną się wzdłuż ściany, był on na tyle duży, że cała wioska, która była niedaleko, mogłaby przy nim zasiąść do uczty. Naprzeciwko stołu stał komin, obok niego dwa fotele i niewielki stolik. Nagle z piętra dało się słyszeć głośne tupanie. Nie czekając ani chwili wojacy wyjęli bronie. Przed bohaterami ukazał się odrażający byt. Wyglądał jak człowiek, tylko wyższy i wychudzony. Postać nie miała oczu, ani uszu. Jedynie usta i nos, jeżeli 2 dziurki na twarzy w ogóle możemy nazwać nosem. Palce jego były długie i kościste. Śmiałkowie stali otumanieni, nawet Labert, który znał się nieco na potworach nie rozpoznawał stwora. Dziwadło, wyszczerzyło ostre zęby wyjąc przy tym przeraźliwie. Przybrało postawę pająka dziwnie się przy tym wykręcając i ruszyło na maga. Wyskoczyło w powietrze, w locie próbowało złapać czarodzieja i najpewniej odgryźć głowę. Jednak ten szybko zareagował i nad sobą wyczarował żelazny parasol. Potwór odbił się od opoki, po czym wylądował na ziemi. Rykną ponownie. Toomir razem z Mortorem cisnęli w niego kilkoma nożami, pomimo celnych rzutów ofiara zdawała się niczego nie poczuć. Lambert szedł bokiem, tak, aby bestia nie skupiała się na nim, a gdyby okazja się pojawiła zamierzał uderzyć. Ragnar nie wytrzymał i ze swoim toporem ruszył w stronę wroga. Taktyka Halvira okazała się bezużyteczna, ponieważ stwór unikną ataku krasnoluda i skoczył na Lamberta. Lambert byłby już trupem, gdyby nie Aerys, który rzucił w przeciwnika żelazną kulą. Ragnar wykorzystał okazję i ściął głowę potworowi. Z ciała nie upłynęła nawet kropla krwi, jednak osunęło się one na Halvira. Mężczyzna zrzucił je z siebie wstał i otrzepał się.
Bohaterowie odbyli krótką rozmowę na temat tego, co się tu stało i tego, czy w ogóle powinni tu dalej być. Toomir zaproponował, przeszukanie domu. Wuja na pewno nie było od dawna, a krasnolud wiedział, że może trzymać tu cenne rzeczy. Chciwość odezwała się w nim bardzo głośno.
Dokładnie przeszukując wszystkie zakamarki, graczom udało się znaleźć kilka ciekawych ksiąg. Oprócz tego małą szkatułkę ze stertą papierów. Na kartkach widniały niezrozumiałe równania, różne liczby i abstrakcyjne pytania. Na ostatniej zaznaczono liczbę, obok której niezgrabnie napisano "Portal został otwarty". Żaden ze śmiałków nie miał pojęcia, cóż mogło to znaczyć.
Nie jest to cała opowieść, z danej części. Kontynuacja 2 epizodu wejdzie jeszcze w tym tygodniu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz